29 września 2012

10. Unhappy

   Odebrałam telefon i wsłuchałam się w słowa mojej rodzicielki.
- Po co ty poszłaś do tego X- factor?- zapytała. Milczałam.- Przecież ty nie umiesz śpiewać! Kto cię wybrał? Nie masz najmniejszych szans na wygraną. Ba! Na przejście tego etapu. Chłopcy, z którymi mieszkasz są od ciebie lepsi. To na nich będę głosować.
  Nie chciałam dłużej tego słuchać, dlatego się rozłączyłam. Moja własna matka powiedziała mi coś takiego. Mój świat jeszcze bardziej się zawalił. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Wtuliłam twarz w poduszki i szlochałam. Nagle po pokoju rozniosło się pukanie. Nie dopowiedziałam i po chwili usłyszałam otwieranie drzwi. Delikatnie podniosłam głowę i spojrzałam w ich kierunku. Na twarzach piątki chłopaków malowało się zdziwienie.
- Coś się stało?- zapytał zmartwiony Liam.

- Chłopaki, zostawcie nas samych- usłyszałam prośbę Niall'a.
   Blondyn usiadł na łóżku i delikatnie głaskał mnie po plecach. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Szybko jednak się opanowałam i powiedziałam:
- Zostaw mnie samą.

- Jesteś pewna?
- Tak. Nic mi nie będzie- zapewniłam, a po chwili zostałam sama z moimi myślami.
   Musiałam się komuś wygadać. Natychmiast. Zerwałam się z łóżka i w okropnym stanie wybiegłam z pokoju. Przemknęłam niezauważona przez salon i wyszłam z mieszkania. Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres. Już po 20 minutach znajdowałam się pod domem Amandy. Zapukałam do drzwi, a po chwili ujrzałam w nich przyjaciółkę. Na jej twarzy zamajaczył uśmiech, który zniknął zaraz po tym, kiedy zobaczyła moją twarz. Bez słowa wpuściła mnie do środka. Usiadłam na kanapie w salonie, a Amy ruszyła do kuchni po kakao. Wzięłam od niej kubek i upiłam spory łyk ciepłego napoju. Po chwili opowiedziałam wszystko Amandzie. Po skończonym monologu dziewczyna wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
   Przegadałyśmy cały wieczór. Nie chciałam wracać do chłopców, dlatego zostałam na noc u kumpeli.


                                                      - oczami Niall'a -
  
     Wyszedłem od Cheryl ze smutna miną. Wiem, że coś się stało. Dziewczyna nie chciała mi nic powiedzieć. Zszedłem do salonu, gdzie zastałem zmartwionych przyjaciół. Mimo, że nie mieliśmy najlepszych stosunków, to martwiliśmy się o nią.
- I co?- zapytał Li.

- Nic- mruknąłem i usiadłem na fotelu, chowając twarz w dłoniach.
    Minęły już ponad dwie godziny, a Cheryl nadal nie schodziła na dół. Zdenerwowaliśmy się jeszcze bardziej i weszliśmy do jej pokoju. Niestety, nigdzie jej nie znaleźliśmy. Chcieliśmy do niej zadzwonić, ale żadnemu z nas nie dała swojego numeru. Liam natychmiast poinformował o całej sytuacji Jared'a, który po kwadransie zjawił się w domu.
- Co jej zrobiliście?- zadał nam pytanie.
- Nic. Chcieliśmy zawołać ja na kolację i wtedy zobaczyliśmy, że płacze- wyjaśniałem.- Zostałem z nią, ale nie chciała nic powiedzieć, więc wyszedłem. W końcu zdenerwowaliśmy się i przyszliśmy tu, a resztę znasz.
- Nie zauważyliście żeby gdzieś wychodziła?- zadał nam kolejne pytanie.
- Nie- odparł Louis.- Zadzwoń do niej.

   Jared wykonał prośbę Lou, ale dziewczyna nie odbierała. spojrzałem na łóżko, gdzie spod poduszki wystawał jej iPhone.
- Nie odbierze- poinformowałem, a wszyscy spojrzeli w tym samy kierunku co ja.
- Trzeba czekać- odezwał się Zayn.
_______________
Czytasz = komentujesz . prosze, to dla nas wielka motywacja. <3

27 września 2012

9. Why did you do it?

  Nawet się nie zorientowałam, a na dworze zrobiło się ciemno. Blondyn również to zauważył, dlatego podniósł się z podłogi i chwycił gitarę. Ja postąpiłam podobnie. Stanęłam naprzeciwko Niall'a i uśmiechnęłam się delikatnie. Nagle Irlandczyk pochylił się nade mną i musnął ustami mój policzek. Co on sobie wyobraża? Natychmiast się odsunęłam i uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz. Uderzenie musiało być naprawdę mocne, bo został czerwony ślad mojej ręki.
- Pojebało cię?!- wrzasnęłam.

- Przepraszam. Nie chciałem- tłumaczył się.- Naprawdę przepraszam. Pójdę już.
- Masz rację- wycedziłam prze zaciśnięte zęby.
                                    Następny dzień   

 Zeszłam do salonu, gdzie siedział Jared z chłopakami. Od wczorajszej akcji nie odzywałam się do żadnego z nich. Grzecznie przywitałam mentora i usiadłam na fotelu.
- Za chwilę pojedziemy do studia. Odbędzie się tam wasza pierwsza próba. Chodźcie- oznajmił mężczyzna.
   Wszyscy razem wyszliśmy z mieszkania, następnie je zamykając. Wsiedliśmy do vana i pojechaliśmy do studia. Już po kwadransie znajdowaliśmy się na miejscu. Weszliśmy do ogromnej sali i zajęliśmy wyznaczone miejsca. Pierwsi śpiewali chłopcy. Stanęłam za kulisami i oglądałam ich występ. Uważnie wsłuchiwałam się w każde słowo. Każdy z nich miał niesamowity, magiczny głos. Mimo, że dopiero zaczęli współpracę, idealnie się uzupełniali. Niezła z nich konkurencja.
   Zawołał mnie Jared, więc odeszłam zza kulis w jego stronę. Nie patrzyłam pod nogi, dlatego o coś zahaczyłam. Spojrzałam w dół i ujrzałam różne kable. Nagle usłyszałam głuchą ciszę. Zdziwiłam się, bo zespół dopiero zaczął śpiewać. Odwróciłam się i napotkałam ich wściekłe spojrzenia. Dopiero po chwili zorientowałam się, że były to kable od sprzętu. Uśmiechnęłam się do nich przepraszająco. Chłopcy zeszli ze sceny i natychmiast zjawili się obok mnie. Podniosłam na nich moje lekko zmieszane spojrzenie.
- Co ty zrobiłaś?- warknął Harry.

- Ja naprawdę nie chciałam- tłumaczyłam.- To przez przypadek. Nie zauważyłam tych kabli. Nie chciałam.
- Nie chciałaś, tak?!- wrzasnął Zayn, a ja cofnęłam się do tyłu.- Po tej wczorajszej akcji mogłaś zrobić wszystko. Jesteś nienormalna! Mieszkamy w jednym domu, dlatego powinniśmy się darzyć szacunkiem!
- Ja jestem nienormalna?!- teraz już krzyczałam.- To nie ja biegam nago po domu! To nie ja grzebię w czyichś rzeczach! To nie ja wpieprzam się w nie swoje sprawy- ostatnie zdanie skierowałam do Horan'a.
- Zamknij się!- uniósł głos Lou.
- To nie jej wina- wtrącił Nialler.- Widziałem, co się działo. Zawołał ją Jared, a ona idąc, nie zauważyła kabli. Akurat spojrzałem w tą stronę- wyjaśnił, patrząc na nasze zdezorientowane miny.
    Podziękowałam mu cicho i ruszyłam w stronę trenera.
- Za chwilę wchodzisz. To twoja nowa gitara- oznajmił, podając mi instrument.
- Dziękuję- mruknęłam i stanęłam na scenie.
   Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam śpiewać piosenkę Adele. Zamknęłam oczy i wczułam się w muzykę. Teraz nie liczyło się nic, tylko ja i melodia. Ostatni dźwięk gitary i powrót do rzeczywistości. Uśmiechnęłam się szeroko, do klaskającego mentora. Zauważyłam również delikatny uśmiech na twarzy Irlandczyka. Mimowolnie posłałam mu ciepłe spojrzenie, na co w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki.
   Po kilku godzinach wróciliśmy do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania. Razem z blondynem od razu udaliśmy się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jogurt i szybko go zjadłam. Wyszłam z kuchni i zamknęłam się w swoim pokoju. Przebrałam się i usiadłam na łóżku, po drodze zabierając laptopa. Sprawdziłam Twittera gdzie przybyło mi mnóstwo followersów. Na mojej twarzy zakwitł szeroki uśmiech. Zauważyłam także kilkanaście wpisów. W każdym pisało, że mam wspaniały głos oraz, że wygrana należy do mnie. Oczywiście nie obyło się bez hejtów, których natychmiast olałam. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i zamarłam. Mama.

25 września 2012

8, Don't mess with me.

Po jakimś czasie wróciłam do domu. nie wiedziałąm, co mam o tym wszystkim myśleć. Ale najbardziej się bałam, że Niall powie komuś, że płakałam. NIkt nie może się o tym dowiedzieć, nie moge sobie zepsuć reputacji. Weszłam na piętro i usłyszałam jakieś krzyki, smiechy. Pewnie chłopacy znów sie wygłupiają. NIby sa pełnoletni a zachowuja się zupełnie jak małe dzieci. Nie mam pojecia jak ja wytrzymam z nimi w tym domu. Chyba, że wcześniej go rozwalą, wtedy nie powinno byc tego problemu. Pomyslałam i uśmiechnełam się sama do siebie. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i myslałam, że nie wytrzymam. Te dziwne dźwięki radości dochodziły z mojego pokoju. Okazało się, że chłopacy chcieli chyba mi zrobić małą rewolucje w szafie. Zayn miegał z moją bielizną po całym, dużym pokoju. Louis wyrzucał do kosza wszystkie moje bluski w paski , Liam czytał mój prywatny zeszyt, w którym znajdowały się wszystkie najważniejsze dla nie rzeczy, które mozna zapisać. Harry Zakładał na siebie moje ubrania, krzycząc jaki to on jest sexowny. Ale gdzie jest Niall. Po chwili zobaczyłam go w koncie pokoju. Grał na mojej gitarze.
- Ekhem, panowie ? - odchrząknełam, i nagle w pokoju zrobiło sie podejrzanie cicho. - Czy was do końca popierdoliło ? Błagam powiedzcie, że mnie oczy mylą. Ty do jasnej cholery, zostaw moją bielizne. Bo na drugi raz ja się wezme za twoją i bede z nia latac po całym mieście - wydarłam sie na Zayna, ale ten wciąż nie odkładał moich rzeczy - Czy ja mówie po chińsku ? Odłuż je na miejsce, bo jak cię dorwe, to cie nikt nie pozna. - Teraz już się chyba wystraszył bo odłożył wszystko co miał w rekach.
- A ty Liam ? Czytasz mój zeszyt. Tak zapisauje wszystko, znasz takie pojecie jak 'rzecz prywatna '? Bo nie jestem pewna, wieć do cholery ajsnej odłóz to na swoje miejsce i zejdź mi z oczu.
- Louis, a ciebie to juz do konca pogieło ? Czemu wyrzucasz mi moje ciuchy ?
- No bo.. one sa w paski - powiedział tak łamiącym się głosem, jakby zaraz się miał rozpłakać i polecieć do mamusi
- No i co z tego, że one sa w paski ? Masz jakis wstret do nich ? Xrobiły ci cos kiedys ?
- No.. No właściwie to nie, ale tylko ja moge chodzić w paskch - powiedział, i dumnie uniósł głowe w góre
- Haha, na jakiej planecie ty zyjesz ? Myslisz, że jeden nastolatek powie, że tylko on moze chodzic w paskach i wszyscy nagle wyrzuca swoje rzeczy, bo ty tak powiedziałes ? jeśli tak to grubo sie mylisz. Zejdź na ziemie człowieku, i przestań się zachowywac jak księżniczka na ziarnku grochu !!!
- Harry, czy ty słyszałeś co mówiłam do Zayna ?
-Mówiłaś ? A nie krzyczałaś na poł miasta ? Jak ci się głos zniszczy to pretencje nie do nas - powiedział i wyszczerzył swoje ząbki. od razu oberwał poduszką w głowe.
-Powtórze ostatni raz i niech lepiej to do ciebie dotrze. Sciągnij z twojego 'zupełnie nie sexi ciała' moje ubrania, i znikaj mi z oczu. JUŻ !! - ostatnie słowo wykrzyczałam. Chciał chyba cos powiedzieć, ale spojrzałam na niego i mam nadzieje, wybiłam mu to z jego pokręconej główki.
na jego szczeście posłuchał mnie i wyszedł. trzasnełam drzwiami i podeszłam do Nialla. nie wiem co mnie nakusiło, ale chciałam go przeprosić za to w parku. Nie powinnam na niego tak naskakiwać. Niepewnie usiadłam koło niego, on niczym nie zdrżony, nawet moim wybuchem złości na jego przyjaciół ciągle grał jedną melodie. Nie piosenke, piękną piosenkę . Nie chciałam mu przerywać, on najwyraźniej też nie zwrócił uwagi na to czy jestem obok niego. Na końcu piosenki, po mojej twarzy splynała łza. To już kolejna dzisiejszego dnia. Co się ze mną dzieje ? przecież bywało że miesiącami nie uroniłam łzy. Czyżbym sie zmieniała ?
-Niall, bo .. bo ja chciałam cie przeprosić. Nie powinnam była tak na ciebie wtedy krzyczeć w parku. Mam nadzieje, że nie chciałeś niczego złego. - powiedziałam i od razu się uśmiechnełam. Nagle poczułam,że chłopak ściera moją łze opuszkiem swojego palca. nie wiedziałam co zrobić, poczułąm się tak dziwnie i nie swojo. nie chciałam kolejnej ciszy, więc postanowiłam się znów pierwsza odezwać
- Długo grasz na gitarze ? Bo naprawde wychodzi co to niesamowicie.
- Gram od małego. Pierwszą gitare zabierałem mojemu starszemu bratu, ale taka naprawde moją dostałem w wieku 6 lat. Od tamtego czasu jestem nierozłączny z tym instrumentem. Mam nadzieje,że nie jesteś zła, że zagrałem na niej.
-Choć jeden nie zrobiłeś czegoś, co naruszoało moja prywatność. też gram. Ale od 10 roku życia. Mam rozumieć, że masz tu swoją gitare ?
- No jasne, nie przeżyłbym bez niej jednaego dnia. - spojrzał na mnie, a w jego niebieskich jak ocean oczach zabaliły się iskierki - mam iśc po swoją ? - spytał i nie czekajac na moją odpwoeidż wybiegł z pokoju. Nawet sie nie zorienotwałam, a blondynek stał w moim pokoju, ze swoją gitarą. Znaleźliśmy kilka piosenek, które oboje znaliśmy i zaczeliśmy razem je grać i śpiewać. Tak minął mi czas, aż do wieczora. Bardzo przyjemny czas.

_________________

Kochani, jest coraz więcej wyświetleń , chciałabym też żebyście zostawili po sobie jakiś ślad. Naprawdę, jeden mały komentarz zajmie wam 5 sekund a nas bardzo uszczęśliwi :) Jakby ktoś z was miał ochote napisać - 10953775

23 września 2012

7. The scars of your love remind me of us

Siedząc tak i patrząc na szczęście tych osób, przypomniała mi się moja własna historia. Moje własne szczęście, które już nigdy nie wróci. Zamknęłam oczy, a moją głowę zalały wspominania.
                                  
To było właśnie dziś. Nasza rocznica. Ja i mój kochany Jake byliśmy już razem 10 miesięcy. Jak ten czas szybko leci. Nikt pewnie by się nie spodziewał, że to tak szybko zleci, że nam się uda. A jednak. Teraz mogę z uśmiechem na twarzy przechodzić obok ludzi, którzy za każdym razem, gdy koło nich przechodziliśmy mówili "smarkate dzieciaki, nie wiedzą, co to miłość." "Oni do siebie nie pasują, ona z dobrego domu, bogatego. A on? zwykły śmieć" Ale ja go zawsze kochałam. Nie wiem, dlaczego. Może, po prostu rozumieliśmy się jak nikt inny? Zawsze wiedziałam, co mu chodzi po głowie i na odwrót. Była sobota, pospałam do 10 a.m.
Ubrałam się , delikatnie pomalowałam. Napisałam do Amy, że dziś się nie spotkamy, że idę do Jaka. W sumie nie byliśmy umówieni, ale chciałam mu zrobić miłą niespodziankę. Mieszkaliśmy od siebie jakieś 30 minut drogi wolnym spacerkiem. Dzień był piękny, więc poszłam na nogach do niego. Zapukałam do drzwi raz. Nikt nie odpowiedział, zapukałam drugi i trzeci. Dalej nic, postanowiłam wejść. Jak to u niego, drzwi były otwarte. Od razu skierowałam się na piętro, do tak dobrze znanego mi pokoju. Otworzyłam je i w tym momencie moje serce pękło na milion kawałków. Spojrzałam jeszcze raz, moje oczy się nie pomyliły. Na łóżku Jake uprawiał sex z jego 'najlepszą' przyjaciółką. Teraz już chociaż wiem, dlaczego nią była. Do oczu momentalnie napłynęły mi łzy.
- Jak mogłeś? Mówiłeś, że mnie kochasz! - wykrzyczałam z siebie, krztusząc się przez łzy. - Jesteś zwykłą nadętą świnią. Nie chcę nigdy więcej cię widzieć. Znikaj z mojego życia!
  Wybiegłam z jego pokoju, nie zważając na to, co się działo u niego w pokoju. Już mnie nie obchodził. Teraz może sobie to robić z nią kiedy tylko ma ochotę. Sam tego chciał. Ale nie rozumiem jednego. Dlaczego mi po prostu tego nie powiedział? Zerwałby ze mną i nie ranił jeszcze bardziej niż teraz. A, no wiem już dlaczego. Przecież to zwykły, niedorobiony tchórz. Po chwili zorientowałam się, że jestem u siebie w domu. Zamknęłam się w pokoju, nie wpuszczając matki do środka. Nie wychodziłam z niego tygodniami. W końcu moja matka też nie wytrzymała. Wyważyła drzwi do mojego pokoju i powiedziała:
- Nie będę już więcej znosić tych twoich wiecznych humorów. Wyprowadzasz się, kupiłam ci duży dom, bliżej Amandy. Będziesz mieszkać sama! - krzyknęła na odchodne.
    Nie smuciłam się. Zawsze chciałam mieszkać sama. Miałam dość tych jej rzadkich, umoralniających gadek. Zresztą i tak wiekszość czasu jej w domu nie było. Różnicy wielkiej nie będzie. To wydarzenie zmieniło mnie prawdopodobnie na zawsze,. Byłam zawsze otwarta, uśmiechnięta, wesoła. Od incydentu z moim byłym zamknęłam się w sobie, nie ufam ludziom. Co prawda, zostali mi moi najlepsi przyjaciele, ale to już nie jest to samo, co kiedyś.

                                      
   Wszystko mi się przypomniało. To, jak straciłam chłopaka. Jak jeszcze bardziej oddaliłam się od mojej rodzicielki. Po moich policzkach odruchowo zaczęły płynąć pojedyncze łzy. Nie chciałam, żeby ktokolwiek to zobaczył, więc od razu je wytarłam. Nagle usłyszałam jakieś dziwne szeleszczenie w krzakach. Odwróciłam głowę, a tam stał tępo wpatrzony we mnie Niall.
-Co ty tu robisz? Podglądasz mnie? Nie masz co robić? - wybuchnęłam na niego, choć wcale tego nie chciałam - Teraz tez będziesz tak stał i nawet się słowem nie odezwiesz?
- Ja .. ja .. przepraszam , nie chciałem. Ale wybiegłaś tak niespodziewanie, nie wiedziałem, co się dzieje. Pobiegłem za tobą. Chciałem już iść, ale zaczęły ci płynąć po policzkach łzy. Chciałem podejść do ciebie, ale się właśnie odwróciłaś i na mnie nakrzyczałaś - powiedział Niall. Jaki on jest słodki. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Czemu tak o nim myślę?
-
Dobrze, niech ci będzie. Ale następnym razem nie rób takich cyrków. Nienawidzę, jak ktoś mnie podgląda czy podsłuchuje - powiedziałam, a blondynek wreszcie się rozpromienił. - Mogę mieć do ciebie pytanie?
- Jasne, pytaj o co chcesz.
-Jak wtedy weszłam pierwszy raz do domu, wymyślaliśmy razem nazwę waszego zespołu. Pamiętasz, prawda? - spytałam, chłopak od razu przytaknął mi. - Jak stwierdziłam, że każdy chciał mieć swoją karierę solową wszyscy entuzjastycznie pokiwali głowami, a ty prawie niezauważanie przy tym uśmiechnąłeś się tak tajemniczo.
-Eh, skoro pytasz. No bo ... ten no. Ja zawsze od małego marzyłem, aby być w zespole. Wiesz, kilka osób, zawsze jest zabawa, nigdy nie jesteś sam. Ja się wręcz ucieszyłem, jak nas połączono. I z każdą chwilą ciesze się coraz bardziej, bo są z nich naprawdę fajni kumple.
-Wiesz, jak dla mnie sama konkurencja. Nie ma się co zachwycać.
-Jeszcze zmienisz o nas zdanie, a jak będziesz chciała pogadać, to wiesz, gdzie mieszkam - zabawnie poruszył brwiami i odszedł, zostawiając mnie samą z myślami.

21 września 2012

6. Why am I so helpless?

   Chłopcy pomogli mi wnieść walizki na górę. Rozejrzałam się po pokoju i szczęka mi opadła. Pomieszczenie było wspaniałe. Urządzone nowocześnie, w moim ulubionym kolorze. Położyłam walizkę na łóżku i rozpakowywałam z niej wszystkie ubrania. Kiedy już skończyłam, była 23. Postanowiłam skorzystać z łazienki i od razu pójść spać. Jutro rano będzie tu Jared, dlatego muszę wypocząć. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam na łóżku.
    Cały czas myślałam o tym, jakie ogromne szczęście mnie spotkało. Mam wspaniałych, kochanych przyjaciół. Dostałam się do X- factor. Zaczęłam spełniać marzenia. Mogę wiele w życiu osiągnąć. Czego chcieć więcej? No tak. Brakuje mi jedynie kochającej rodziny. Chciałabym nie mieć pieniędzy, ale posiadać miłość rodzicielską. Oddałabym wszystko, aby spędzić choć trochę czasu z mamą. Bez kłótni, wyzwisk i wielu niemiłych słów. Niestety, to niemożliwe.
    Zmęczona całym dniem, odpłynęłam do krainy Morfeusza.
    Następnego dnia obudziły mnie krzyki i śmiechy dochodzące z dołu. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i skierowałam do łazienki, gdzie zimny prysznic postawił mnie na nogi. Owinięta bawełnianym ręcznikiem wróciłam do pokoju i stanęłam jak wryta. Na moim łóżku siedział Zayn. Przytrzymałam ręcznik i krzyknęłam:
- Co ty tu robisz?
- Eee. Ja... bo...- jąkał się zarumieniony.
- Wypad z tego pokoju. Już!- wrzasnęłam i wskazałam mu drzwi.

  Mulat posłusznie wykonał moje polecenie. Zdenerwowana zahaczyłam o garderobę i ponownie zamknęłam się w łazience, z której wyszłam dopiero po 20 minutach. Ogarnięta zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Na miejscu zobaczyłam blondyna, który grzebał w lodówce.
- Siema!- krzyknęłam mu nad uchem, a on podskoczył i uderzył się głową o urządzenie.

- Chcesz mnie zabić?- spytał, łapiąc się za serce.
- Wiesz, jedna konkurencja mniej- uśmiechnęłam się słodko i wyciągnęłam sobie jogurt.
   Usiadłam przy stole i konsumowałam śniadanie. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się wstawać, więc nadal jadłam, a naszego gościa do środka wpuścił Liam. Kilka sekund później w pomieszczeniu zjawili się chłopcy i Jared. Grzecznie przywitałam się z mentorem i powróciłam do poprzedniej czynności.
- Już od jutra zaczynacie przygotowania do kolejnego etapu- zaczął juror.- Chłopcy mają już wybraną piosenkę, a ty?- zwrócił się do mnie.

- Zaśpiewam ' Rolling in the deep ' Adele- oznajmiłam.- Do tego zagram na gitarze.
- Wszechstronnie uzdolnione dziecko- zaśmiał się mężczyzna, a ja zawtórowałam mu.
- To wszystko, co chciałem wiedzieć. Będę u was jutro o 9. Macie wypocząć.
   Pożegnaliśmy się z trenerem i rozeszliśmy w inne miejsca domu. Ja udałam się do mojego pokoju, aby zadzwonić do przyjaciół. Opowiedziałam im o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło i zakończyłam połączenie. Postanowiłam zejść na dół, aby obejrzeć telewizję. Na szczęście w salonie nikogo nie było. Włączyłam Simpsonów i zatraciłam się w świecie bajek. Na ziemię sprowadził mnie czyjś głos.
- Mogę?- zadał mi pytanie Niall.

    Podsunęłam się, robiąc mu miejsce na kanapie. Między nami zapanowała niezręczna cisza. Miałam tego dość, więc zabrałam z fotela bluzę i wyszłam na świeże powietrze. Udałam się do parku i usiadłam na jednej z ławek. Popatrzyłam przed siebie i ujrzałam zakochane pary, a także szczęśliwe rodziny. Ile bym dała za to wszystko.

20 września 2012

5. I tak powstało One Direction. Moi rywale.

         No to się zaczęło. Przeszłam eliminacje, dostałam się do domu trenera. Ciekawe, czy moja matka już się o tym dowiedziała. Zresztą, co mnie to obchodzi? Ważne, żeby przysyłała mi gotówkę i nie mieszała się do mojego życia. Miałyśmy ten układ od jakiegoś czasu i sprawdzał się bardzo dobrze. Koniec przemyśleń. Trzeba zacząć przygodę.
      Otworzyłam wielkie drzwi do domu, gdzie miałam zostać przez najbliższy czas i zaniemówiłam. To, co tam zobaczyłam przechodzi ludzkie pojęcie. Pięciu chłopaków, których dziś na eliminacjach połączyli w jeden zespół latało po całym domu. Niektórzy w spodniach, niektórzy w samej bieliźnie. Ganiali chyba za tym słodkim blondynkiem, który miał dużo jedzenia. Gdy zobaczyli mnie w drzwiach, niczym się nie przejęli. Pomachali mi tylko i wrócili do swojego zajęcia- dzikiego pościgu. Myślałam, że to nigdy się już nie skończy, a przecież musiałam jakoś przenieś moje walizki, gitarę i najważniejsze- samą siebie bez szwanku przez cały ten pokój. Weszłam na stół i krzyknęłam jak najgłośniej potrafię:
-Spokój mi tutaj! Wasza dwójka - wskazałam na lokatego i Mulata- już założyć chociaż spodnie. A cała reszta niech mi pomoże z tymi torbami. Chyba, że chcecie oberwać.
- Nam też miło ciebie widzieć. A wszystko to tylko i wyłącznie twoja wina - powiedział dość wysoki, przystojny brunet z dziwnym znamieniem na szyi. Spojrzałam na niego, nie wiedząc o co chodzi- czekamy tu na ciebie od 30 minut. Już się baliśmy, że nie przyjdziesz i pozbędziemy się jednej konkurencji.
- Chcielibyście- prychnę☼łam.- Zapamiętajcie sobie jedno na przyszłość. Ja, Cheryl, nigdy się nie poddaje. Jak już coś obiorę na swój cel, to nie ma zmiłuj.
   Jak na razie trochę mi nieswojo. Jestem jedyną kobietą w tym domu, ponieważ moim trenerem jest Jared, a mieszkam z boysbandem. Sami faceci. Jeśli nie pozwolą mi się spotkać z Amy, oszaleję tutaj.
-A więc macie jakieś imiona? Czy mam was wołać po prostu "zespół"? Skoro mamy siebie dłużej znosić, wypadałoby się chyba przedstawić, prawda?
- Zawsze masz taki ostry charakter? Ja jestem Zayn Malik. Wiesz. ten przystojny- powiedział wysoki Mulat z przepięknymi, czekoladowymi oczami i rządkiem białych zębów.
- Ja jestem Harry Styles- uśmiechnął się ten z burzą loków na głowie. To ten sam, który wcześniej biegał tylko w bieliźnie po całym domu.
-A ja to Louis Tomlinson- wysoki, uśmiechnięty, trochę za bardzo ulizany i idealny jak na mój gust.
- Może mnie pamiętasz? Jestem Liam Payne. Byłem za tobą w kolejce na pierwszym castingu- teraz mi się przypomniało, skąd go kojarzyłam.
- A ty? Jak ty się nazywasz - zapytałam, wskazując palcem na, prawdopodobnie farbowanego blondyna.
- Chwil - odłożył swoje żelki, przełknął to, co miał w buzi. Uśmiechnął się od ucha do ucha, ukazując swój aparat na zęby- Jestem Nialler Horan. Zrobisz coś dla mnie? Pilnuj, żeby nie zabierali mi żelek. One są moje - uśmiechnął się jeszcze raz w moją stronę i powrócił do konsumowania swojego "posiłku".
- A ja, choć już słyszeliście, jestem Cheryl. Macie już nazwę dla swojego zespołu?
-No właśnie głowiliśmy się nad tym jakieś 30 minut, ale zgłodnieliśmy, a tylko Niall miał żelki, a reszty możesz się domyśleć.
- Hmm, połączyli was w jeden zespół?
- Tak. Co ty kombinujesz? - spytał ten przystojny, ale zbyt zapatrzony w siebie Mulat.
- Czyli jakby wszyscy zmieniliście swoje plany i marzenia związane z karierą solową, tak? - wszyscy zgodnie pokiwali głowami, tylko blondynek się tajemniczo uśmiechnął.- Czyli jakby zmieniliście kierunek, obrany cel przez was na dobro wszystkich?
- Jesteś taka inteligentna zawsze, czy zbierałaś o nas informacje? - spytał żartobliwie Louis.
- Nie podlizuj się. Nic ci to nie da. A co powiecie na hmm ... jeden kierunek? Jest was piątka, a wszyscy zmierzacie w jednym kierunku, goniąc wspólne marzenia, wspólny cel.
- Czyli jak chłopcy? ONE DIRECTION? - spytał Harry z radością w oczach.
  Wszyscy już wiedzieli, że właśnie ja, Cher, wymyśliłam swoim rywalom nazwę zespołu. No pięknie. Co ja robię? Zamiast się skupić na wygranej, to bratam się z konkurencją.
_______
Live while we're young. Mega piosenka i mega teledysk.
Jaramy się wspólnie ?
Prosimy o komentarze. :*  

18 września 2012

4, Zajebiście trafiłam

    Następnego dnia obudził mnie budzik. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki, z której wyszłam po 25 minutach. Zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam moich przyjaciół. Usiedliśmy do stołu, jedząc przy tym jajecznicę. Każdy z nas był smutny i przygnębiony. Nie lubiliśmy się rozstawać nawet na kilka godzin, a co mówić o kilkudziesięciu dniach. Nie wytrzymam tyle bez nich. To oni zawsze mnie wspierali, pomagali wybierać ubrania. To z nimi imprezowałam, cieszyłam się życiem. A teraz musiałam o tym zapomnieć na długi czas. Stop! Jeszcze nie wiesz, czy przejdziesz eliminacje. Chciałabym, ale wiem, że na castingi zgłosiło się mnóstwo fantastycznych ludzi. Gdyby moje marzenie się spełniło, miałabym ogromną szansę poznania nowych przyjaciół i zwiedzenia świata. Trasy koncertowe, wywiady i fani. Niby takie nierealne, ale możliwe do wykonania. Marzenia się spełniają. Tylko czasem trzeba im pomóc. Ja nie zamierzam rezygnować ze śpiewania, nawet jeśli się nie dostanę. Teraz zrozumiałam, że mam naprawdę wielkie szczęście, dostając od Boga taki dar, jakim jest śpiewanie.
     Po zjedzonym posiłku wsiadłam do mojego samochodu i pojechałam na wyznaczone miejsce. Nie obyło się oczywiście bez łez przy żegnaniu przyjaciół. Będę za nimi tęskniła.
    Już po kwadransie znajdowałam się nad Tamizą. Wysiadłam z auta i weszłam w środek wielkiego zbiorowiska. Nagle usłyszałam swoje imię i nazwisko. Niepewnym krokiem podeszłam do jury.

- Cheryl. Masz ogromny talent. Powinnaś to wykorzystać. Przechodzisz dalej- oznajmił Jared.
   Z szerokim uśmiechem na twarzy stanęłam obok innych uczestników. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Jeden z jurorów pochwalił mnie. Aaaa! Na zewnatrz byłam oazą spokoju, ale w środku mnie wszystko krzyczało. Nareszcie moje marzenia się spełnią. Będę mogła rozwijać się muzycznie, poznawać nowych ludzi i zwiedzać świat. I to wszystko dzięki najlepszej przyjaciółce na świecie. Nigdy nie wierzyłam w swoje umiejętności, ale zmieniłam zdanie dzięki Amandzie. Mam nadzieję, że trafię do domu z normalnymi ludźmi, a nie jakimiś plastikami bądź innymi dziwakami. Chciałabym zaprzyjaźnić się z kimś tutaj, aby móc dzielić się z nim przeżyciami, prosić o rady i wsparcie, a także szczerze porozmawiać. Wprawdzie nikt nie zastąpi mojej wspaniałej trojki, ale nie można być zamkniętym na ludzi. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób i każdy zasługuje na wygraną w X- factor. Chciałabym dostać się chociaż do wyboru finalistów. Same przejście eliminacje jest dla mnie wielkim sukcesem, ale nie zamierzam się poddawać. Zrobię wszystko, aby dojść jak najdalej.
    Moje przemyślenia przerwał głos brunetki. Jak się dowiedziałam, kobieta nazywała się Kelly. Ładne imię.
- Moi drodzy. W tym roku utworzyliśmy sześć domów. W każdym z nich będzie zespół i wokalista. Mam nadzieję, że się dogadacie.
- A teraz wiadomość dla Liam'a Payne'a, Louis'a Tomlinson'a, Zayn'a Malik'a, Harry'ego Styles'a i Niall'a Horan'a- odezwał się Gary- trzeci juror.- Jako soliście nie macie szans, dlatego postanowiliśmy stworzyć z was zespól. Macie pięć minut na przemyślenia i chcemy poznać waszą decyzję.
- Zgadzamy się!- krzyknęli chórem po wyznaczonym czasie.

- Świetnie- skomentował Jared.- Pierwszy dom to Matt Clow i Big- wymieniał po kolei, aż w końcu usłyszałam swoje nazwisko.- Cheryl Collins i chłopcy.
    Juror wskazał ręką na chłopaków, o których wcześniej wspominał. Zajebiście trafiłam, pomyślałam.

3. Don't be afraid to be afraid when you want to cry


                                                    *5 dni później*
   
   Ciągła zabawa z Alanem mnie już wykańczała. Odkąd dostałam się dalej, co wieczór chodzimy na imprezy. Trochę już się znudziłam. Gdy dziś powiedziałam sobie, że przez następne dwa dni będę leżeć tyłkiem do góry, dostałam niespodziewany telefon.
- Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do Cher?
- Tak, a kto mówi ?
- Jestem organizatorem tegorocznych castingów do X-factora. Pani się dostała, więc musi się pani jutro zjawić w tym samym miejscu o 9 a.m. Sama, bez znajomych, gdyż nie chcemy zbędnego zamieszania. Będziemy przydzielać do grup i jeszcze niektórych eliminować. Do widzenia.
-Do widzenia – odpowiedziałam i załamana usiadłam na łóżku.
  No tak, zapomniałam. Jak już się dostaniesz, przydzielają opiekuna twojej kategorii. Ale jeszcze eliminacje? Tego już nie wiedziałam. Bardzo się wystraszyłam. Tym bardziej, że moi znajomi nie mogą jechać ze mną.
- Zebranie w salonie – wydarłam się na cały mój dom.
  Ustaliliśmy, że podczas mojego udziału w programie wszyscy się do mnie wprowadzą. Nie chcieli mnie opuszczać.
-Co się dzieje? – wykrzyknęła cała trójka zgodnie.
-Dostałam telefon. Jutro o 9 a.m. musze się zjawić w tym samym miejscu co ostatnio. Ale tym razem bez was. Nie chcą zbędnego tłoku – powiedziałam to przyjaciołom, a Amy od razu, nie wiadomo czemu, mnie przytuliła. – Hej, co się dzieje?
-To, że nas musisz opuścić na trochę. Dostaniesz trenera, trafisz z kimś do grupy i tam zamieszkasz. Dopóki twój czas w programie się nie skończy. Nic nie wiedziałaś?
- Że co proszę? Teraz mi to mówisz?
- Ej, nie złość się. Złość piękności szkodzi – powiedział Alan.
- Chcesz oberwać? – powiedziałam rozzłoszczona, znów ponosiły mnie emocje. – Dobra, sorry. Po prostu nic o tym nie wiedziałam i jestem zdziwiona. Więc moi drodzy, skoro jutro od was „uciekam” musimy spędzić ten dzień razem. Przy okazji udamy się na zakupy, bo nie mam co ze sobą wziąć.
-Tak, tak Cheryl. My już znamy twoje „nie mam nic w szafie” – powiedziała Amy i wszyscy
wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
-Jesteście okrutni – oznajmiłam i poszłam do mojego pokoju przebrać się, spakować trochę pieniędzy.

  Po 30 minutach podjechaliśmy pod wielkie centrum handlowe. Wiedząc z Amy, że nie mamy za dużo czasu, od razu rzuciłyśmy się w wir zakupów. Chłopcy tylko stali i patrzyli na nas, jak na idiotki. Tak, może byłam wulgarna i niezbyt dziewczęca tak jak Amy, ale zakupy kochałam jak mało kto.
   Po pięciu godzinach biegania po sklepach, stwierdziłyśmy, że mamy dość. Po drugie krzyczeli, że za 10 minut zamykają. Byłyśmy strasznie obładowane torbami z zakupami. Chłopy też nie lepsi, nosili wszystkie nasze rzeczy. Jestem bardzo zadowolona z zakupów. Kupiłam 2 pary szortów, 4 pary rurek, 15 bluzek, kilka bluz, nawet zaszalałam i kupiłam piękne lity z ćwiekami. Długo by jeszcze wymieniać, co sobie kupiłam. A Amy jak zwykle stos sukienek. Taka już jest, bardzo kobieca.
  Wróciliśmy późnym wieczorem do domu. Nic mi się nie chciało. A jednak musiałam się spakować. Na szczęście moi kochani powiedzieli, że mi pomogą. Choć tyle. Gdy skończyliśmy pakować moje rzeczy, było dużo po 1 p.m. Nastawiłam jeszcze budzik na 7 a.m i położyliśmy się wszyscy spać. Choć byłam bardzo zmęczona, nie umiałam długo usnąć. Moje myśli błądziły wokół tematów : kto będzie moim trenerem, z kim będę w grupie. I chyba jedno najważniejsze pytanie, które zadawałam sobie cały czas. Czy ja w ogóle przejdę te eliminacje?

17 września 2012

2. Sometimes you have to overcome your fear

   Co jak co, ale teraz to już na pewno nie mam szansy, żeby się tam nawet dostać. Większość to tu chyba spała. Ale obiecałam, więc bez walki się nie poddam, choćby kilka osób przeze mnie miała niespodziewaną kąpiel. W końcu jesteśmy nad bardzo dużą rzeką. Ustawiłam się do kolejki, ale po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę i mocno ciągnie. Nie wiedziałam, co się dzieje. Dziękowałam w tej chwili Bogu, że nie założyłam obcasów. Po 10 minutowym biegu połączonym z niezłym przepychaniem okazało się, że to mój przyjaciel Alan mnie ciągnął i dziwnym trafem stałam prawie na samym początku. Wiedziałam, że taka osoba jak on, nie ustałaby w takiej kolejce kilka, a może nawet kilkanaście godzin.
- Wariat!- krzyknęłam. – Ale dziękuje. Pewnie bym nie wytrzymała.
- Nie dziękuj, tylko się przygotuj. I doceń moje poświęcenie – oboje wybuchliśmy śmiechem.
   Po jakiś 5 minutach dotarli do nas zdyszani przyjaciele. Byliśmy w komplecie, gdy jakiś kobiecy głos zawołał:
- Ty, księżniczko! Oderwij się choć na chwile od swojego stadka. W końcu przyszłaś tu śpiewać, a nie się wygłupiać. Jak się nazywasz? – zignorowałam jej bezczelną gadkę, nie chcąc sobie narobić problemów. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Nazywam się Cheryl Collins .
- Ile masz lat, co zaśpiewasz? I widzę, że też sobie zagrasz. Akustyk?
- Tak, zagram na akustyku do piosenki „Use Somebody" . Mam 17 lat.
- Dobrze, masz tu swój numer - przykleiła mi na moją klatkę piersiową numer 13. – Wejdź do środka, rozgość się. Ale nie za długo. Gdy usłyszysz swój numer, musisz od razu wejść na scenę. Powodzenia.
- Dziękuje – powiedziałam i razem z przyjaciółmi przepchałam się do sofy.
                             * 30 minut później*
  W środku zaczyna się robić coraz większy tłok. Ledwo da się oddychać. Przed chwilą na scenę wszedł numer 10. Usłyszałam przez megafon, że następne 5 osób ma się przygotować. Cała w nerwach ruszyłam bliżej sceny.
-Dasz radę, wierzę w ciebie. Tylko pamiętaj o jednym – Amy znów bawiła się w moją mamusię – nie bądź dla nich nie miła, bo będziesz sobie mogła pomarzyć o przejściu dalej. Uśmiech na twarz i działaj.
- Tym razem zgodzę się z Am – przyznał ze smutkiem Alan. – Ale zaraz później wychodzimy na jakąś imprezę, bez względu czy się dostaniesz.
-Trzymamy kciuki, wchodzisz. – powiedział Nathan , a mi mina zbladła.
  Weszłam na scenę, starając się uśmiechać i nie potknąć o własną nogę. Panowie ustawili mi mikrofon i odeszli, a ja zostałam sama z jury.
-Witamy cię Cheryl. Jest dziś ogrom ludzi, więc wybacz, ale wszystko co chcemy wiedzieć mamy na kartce. Możesz od razu przejść do występu – powiedziała miła brunetka.
   Zaczęło się, pomyślałam. Wzięłam gitarę, przewiesiłam ją sobie tak, abym mogła bez problemu grać oraz śpiewać i zaczęłam. Po jakże długich 3 minutach mojego występu, uśmiechnęłam się sama do siebie, a jury zaczęło mi bić brawo. Nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam w szoku.
-Dziewczyno, gdzie ty się ukrywałaś? Jaki ty masz głos – powiedział wysoki, umięśniony brunet.
- No wie pan. Nigdy nie sądziłam, że oprócz brzdąkania na gitarach umiem śpiewać. Zawsze tylko przyjaciele mi to powtarzali.
-Grasz jeszcze na gitarze? Jakiej?
-Gram na elektryku i czasem na akustyku.
-Jared, nie trzymajmy dziewczyny w niepewności. Ty sobie tu urządzasz pogawędkę, a dziewczynę tu nerwy zjadają. Ja jestem na tak.
- Ja też. Dziewczyna jest nieziemska – powiedziała ta sama brunetka.
-To już chyba tylko czysta formalność, ale też jestem na tak. Zakochałem się w twoim głosie. 3 razy tak. Cieszysz się? – spytał Jared.
-Pan się jeszcze pyta? Moje marzenia się właśnie spełniają. Dziękuje i do zobaczenia – powiedziałam i w podskokach zeszłam ze sceny, wpadając w objęcia moich najwspanialszych przyjaciół
-Kocham cię, Amanda – powiedziałam przyjaciółce, a z oczu popłynęło mi kilka łez.
________________
Liczymy, choć na kilak komentarzy . Nawet nie wiecie jak to motywuje :)

16 września 2012

1. Sometimes I wish someone out there will find me

                        - Oczami Cheryl -
  Siedziałyśmy z Amy u mnie w domu, leniąc się przed telewizorem, co mamy zwykle w zwyczaju w piątkowe popołudnia. Nagle przyjaciółka zaczyna krzyczeć i wariować:
- Cheryl, to jest twój moment. Musisz to zrobić.
-Amy, uspokój się ! O co ci chodzi? Co muszę zrobić ?
- Spójrz wreszcie na ten telewizor i słuchaj!
„Już jutro w centrum Londynu zaczyna się pierwszy casting do tegorocznego X-factora! Śpiewasz? A może do tego jeszcze grasz na jakimś instrumencie? Uważasz, że masz talent? Przyjdź do nas, a my to ocenimy. Wszystko zaczyna się nad Tamizą przy Tower Bridge o 8.00 a.m. „
- Ty chyba nie myślisz poważnie! Tam będą miliony osób! Nie ma najmniejszej szansy, że pośród tego tłumu wybiorą właśnie mnie. Nigdzie nie idę.
- Ty się chyba nie słyszysz! Wszyscy ci mówią, że masz talent, ale ty zawsze musisz postawić na swoim! Choć raz zrób coś, o co cię ktoś inny prosi. Nawet jeśli byś się nie dostała, to chociaż dowiesz się czy masz talent, czy możesz o tym zapomnieć. Proszę, będzie fajnie. Pójdę z tobą, zadzwonię też do Alana i Nathana. Proszę?
- Co ja z tobą mam? Gdyby nie to, że jesteś moją przyjaciółką i zależy mi na tobie, nigdy bym nie zrobiła tego. No ale niech ci będzie.
  I tak się zgodziłam na coś, czego tak naprawdę nie chciałam. Po co ja mam tam iść, skoro wiem, że na pewno się tam nie dostanę? Chyba tylko po to, żeby się rozchorować. No ale trudno. Obiecałam, to muszę. Tylko co zagrać? Bo na pewno pójdę z gitarą.
-Amy jak myślisz. Co mam zagrać na castingu? Coś spokojnego, czy może bardziej odważnego?
- Hmm, a co myślisz o Use Somebody - Kings of Leon? Pokazałabyś przy tym swój niesamowity głoś, a i gitara poszłaby w ruch. Tylko przykro mi, ale bardziej tu pasuje akustyk, niż ten twój elektryk.
- Wiesz ty co? Właściwie, uwielbiam tą piosenkę. Zgoda, zaśpiewam ją. Chodź teraz do mojego pokoju. Muszę naszykować sobie ciuchy.
  Wpadłyśmy do mojej garderoby. Trzeba przyznać, że mam olbrzymią. Moja matka jest projektantką mody znaną na całym świecie, więc kasy mam dużo. Pewnie dlatego też mam swój własny dom. Taty nie znam, ale co miesiąc dostaje od niego sporą gotówkę, więc nie narzekam. A wydaje mi się, że mama zgodziła się na moją wyprowadzkę, tylko dlatego, aby nie musiała znosić moich humorów. Nie, żeby mi coś nie pasowało. Fajnie jest mieszkać samemu. Często nocują u mnie przyjaciele, nie mam ciągłej opieki nad głową, robię co chcę.
  Ale wracając. Po 2 godzinach wyrzucania wszystkiego z mojej wielkiej szafy, zdecydowałyśmy wspólnie, że pójdę w tym zestawie.
Przyjaciółka miała dziś nocować u mnie, aby jutro bez zbędnego zamieszania udać się na casting. Teraz tylko zadzwonić do chłopaków. Jak dobrze, że dziś mieli razem siedzieć u Alana w domu. Wystarczy jeden telefon.
- Cześć Alan. Jest u ciebie jeszcze Nathan?
- No jasne. A co? Chcecie zrobić imprezę?
- Ogarnij się! Nie tylko imprezą człowiek żyje.
- Czy ja na pewno rozmawiam z Cheryl? Impreza to nie wszystko? Dziewczyno, co się dzieje?
- Muszę wam coś powiedzieć. Weźcie swoje rzeczy. Dziś śpicie u mnie, a jutro wam zajmuję dzień. Czekam na was. Szybko.
  Rozłączyłam się, nie dając im szansy na odmowę.
  Po 10 minutach chłopcy byli już u nie pod domem. Wspominałam, że mieszkają 2 ulice ode mnie?
- Siema dziewczyny, co się dzieje?
- A więc nasza kochana Cheryl bardzo chce iść na jutrzejszy casting do X-factor, jednak biedactwo strasznie się boi i potrzebuje naszego małego wsparcia – powiedziała Amanda.
-Co ty powiedziałaś? To ty mnie wybłagałaś, żebym tam poszła. I sama zaproponowałaś, żeby chłopaki poszli z nami, więc teraz nie przekręcaj moich słów.
-Dobra, dobra dziewczyny – odezwał się Nathan – spokój. A ty Cheryl. Tak się cieszę. Wreszcie ktoś cię odkryje. Zawsze ci przecież mówiłem, że masz talent. Więc się nawet nie próbuj wykręcać. Lepiej zagraj nam to, co chcesz jutro zaprezentować, bo jak nie, to Alan cię ustawi.
- No już dobrze, dobrze. Amanda powiedziała, żebym zaśpiewała „ Use Somebody „.  Co wy na to?
- A będziesz też grała? Bo jeśli tak, to zaraz ci przyniosę akustyka i zobaczymy, jak to brzmi.
- Chce się pokazać z jak najlepszej strony, więc zagram. Jestem w końcu wszechstronna- zaśmiałam się.
  Siedzieliśmy u mnie w salonie grając, wygłupiając się, jak czworo najlepszych przyjaciół. Ale ja, choć nikt nawet o tym by nie pomyślał, bałam się jutrzejszego dnia. Denerwowałam się. Spojrzałam na zegarek, właśnie wybiła 23.45 p.m.
-Dobra ludzie! Jutro musimy jakoś wyglądać, więc idziemy teraz grzecznie spać. Jutro o 6.00 a.m. wstajemy. Nie chcę żadnego marudzenia – jak zawsze Amanda musiała wszystko skończyć. – Dobranoc, kochani.
-Dobranoc- odpowiedzieliśmy jej wszyscy chórkiem i rozeszliśmy się do pokoi.
                                            * Następnego dnia rano *
   Przez pół nocy nie mogłam spać. Strasznie się tego boję. Ale muszę to w sobie tłumić. Nikt nie może się dowiedzieć, co mi teraz chodzi po głowie. Nie jestem mięczakiem.
  Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, włosy rozpuściłam i lekko pokręciłam oraz założyłam wcześniej wybrany zestaw. Jak to miałam w zwyczaju, zrobiłam sobie makijaż. Rzęsy pociągnęłam mascarą, zrobiłam bardzo delikatne kreski jak na mnie, pomalowałam usta bordową szminką. Spakowałam gitarę i zeszłam na dół zrobić wszystkim śniadanie. Przy okazji sprawdziłam, czy już wstali. Jak się okazało, chłopcy zasnęli wczoraj tam, gdzie siedzieli, czyli na kanapie. Tak słodko się teraz obejmowali. Ale mus to mus. Zrobiłam im niemiłą pobudkę i poszłam robić tosty. Chwilę później do kuchni przyszła wystrojona Amanda.
Ona zawsze była taka elegancka. Spódniczki, sukienki. Ja byłam jej przeciwieństwem. Ciągle spodnie, rzadko obcasy. Taka już byłam.
   Po zjedzonym śniadaniu wsiedliśmy do auta Alana i pojechaliśmy na casting. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wszystkim szczęki opadły. Spodziewałam się, że będzie dużo osób, ale w życiu nie przypuszczałam, że aż tyle.

Prolog.

     Jak wrażenia po prologu ? Komentujcie, żebyśmy wiedziały, czy ktoś to czyta . Pozdrawiamy i do następnego . xx             
                         
                                    Moje życie nie jest usłane różami.


 Nazywam się Cheryl Collins, mam 17 lat i mieszkam w Londynie. Moją najlepszą przyjaciółką jest Amanda Brown. Dziewczynę traktuję jak siostrę. Moja mama jest projektantką mody, a z tatą nie utrzymuję kontaktów. Jestem utalentowana dziewczyną z marzeniami i planami. Uwielbiam grę na gitarze. Nigdy nie sądziłam, że jeden chłopak zmieni całe moje życie.

" Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. "

 Właśnie ten cytat bardzo dokładnie opisuje moją przeszłość. Raz się zakochałam i od tamtego czasu nie ufam chłopakom. Mogę im zaoferować najwyżej przyjaźń. Nic więcej. To wydarzenie zmieniło mnie na gorsze.

"Między mężczyzną a ko­bietą przy­jaźń nie jest możli­wa. Na­miętność, wro­gość, uwiel­bienie, miłość - tak, lecz nie przyjaźń.  "

 Z tym stwierdzeniem się nie zgadzam. Wierzę w przyjaźń damsko- męską. Od kilku lat przyjaźnię się z Alanem i Nathanem. Traktujemy się jak rodzeństwo. To wszystko.

"Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości.  "

  Nie do końca. Niektórzy ' kochają ' tylko za pieniądze, sławę i popularność. Ranią tym innych, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Takie osoby nie mają pojęcia o miłości. Nie posiadają jakichkolwiek uczuć. Zero. Pustka. Nic.

                                              Posłuchać głosu serca czy rozumu?