6 lutego 2013

44. Randka w ciemno.

                                       - oczami Perrie - 

   To już dzisiaj. To właśnie dzisiaj wychodzę na randkę z Zayn'em. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ od początku programu strasznie mi się podoba. Gdyby nie Cheryl, nigdy nie odważyłabym się na zagadanie do niego. Muszę jej jeszcze raz podziękować, bo naprawdę mam za co. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy tylko przypomniała mi się moja pierwsza rozmowa z Malikiem. Chłopak strasznie się pocił, czerwienił i jąkał, jednak to dodawało mu jeszcze większego uroku. Potem domówka u chłopców i coraz częstsze spotykanie się. A teraz randka. Nie mogę uwierzyć w to, że taki przystojny chłopak umówił się właśnie ze mną.
    Moje rozmyślania przerwał dźwięk klaksonu. Szybko zbiegłam na dół. Przed bramą czekał uśmiechnięty Mulat. Podeszłam do niego, a on przywitał mnie delikatnym buziakiem w policzek. Zarumieniłam się lekko i usiadłam w samochodzie. Po chwili ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Przez całą drogę wypytywałam Zayn'a, gdzie jedziemy, lecz pozostał nieugięty. Dopiero po prawie godzinie dojechaliśmy na miejsce. Rozejrzałam się dookoła i stanęłam wmurowana. Dookoła żwir, trybuny i mnóstwo ludzi. Przeniosłam swoje zdezorientowane spojrzenie na zadowolonego chłopaka.
- Gdzie my jesteśmy?- zapytałam, kiedy tylko odzyskałam głos.

- Na wyścigach motorów- odparł, wzruszając ramionami.- Jakieś pikniki kino i spacery to nie dla mnie. Chciałem być oryginalny, ale jeśli ci się nie podoba, to mogę zmienić plany, a bilety oddam Niall'owi. Cher lubi takie miejsca, więc nie będzie żadnego problemu- dodał już smutniejszy.
- Nie, nie!- zaprzeczyłam natychmiast. Podobał mi się jego pomysł. Doskonale wiedziałam, że nie lubi takich banalnych rzeczy. Za to właśnie go lubiłam. Jest sobą i nikogo nie udaje.- Nigdy nie fascynowałam się motorami, ale dla ciebie zrobię wyjątek- uśmiechnęłam się. Zayn z lekkim wahaniem chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę trybun. Uważnie rozglądałam się dookoła, chłonąc każdy szczegół. Taki wypad mógł się więcej nie powtórzyć.

                                   - oczami Amy -
   
    
Bardzo się cieszyłam na dzisiejsze wyjście z Liam'em. Całą noc nie spałam, myśląc o tym dniu. Cieszę się, że mam taką wspaniałą przyjaciółkę. Doskonale wiem, że to ona namówiła chłopaka do tego, aby mnie gdzieś zaprosił. Sama nigdy nie odważyłabym się wykonać pierwszy krok. Według mnie to właśnie chłopak powinien się starać, a nie dziewczyna. Mam nadzieję, że Li nie odpuści już po pierwszej randce. Od samego początku X- factor to on najbardziej mi się podoba. Taki romantyczny, słodki i rozsądny. Dobrze, że Cheryl poznała kogoś takiego. Liam jest świetnym przyjacielem, lecz chciałabym być dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką.
    Uśmiechnęłam się szeroko, gdy punktualnie o siedemnastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast wyszłam na taras, gdzie zostałam przywitana delikatnym buziakiem w policzek.Wsiedliśmy do jego samochodu i już po kwadransie znajdowaliśmy się pod drogą restauracją. Liam chwycił mnie za rękę, splatając nasze palce. Posłałam mu ciepły uśmiech i wzmocniłam uścisk. Szczęśliwi weszliśmy do budynku, jednak nie usiedliśmy przy stoliku. Li pociągnął mnie w stronę jakichś drzwi, przy których czekał kelner. Ruszyliśmy za młodym mężczyzną w nieznaną mi stronę. Już po chwili znajdowaliśmy się w małym ogródku, gdzie na środku stał dwuosobowy stolik. Zjedliśmy pyszną kolację w ciszy. Tuż po posiłku usiadłam na pomoście, który znajdował się w pobliżu. Liam usiadł za mną, obejmując mnie ramionami.
- Dziękuję- szepnęłam, wtulając się w jego rozgrzane ciało. Byłam cholernie szczęśliwa, mając przy sobie takiego cudownego chłopaka.
- To ja dziękuję, że zgodziłaś się spędzić ten wieczór ze mną- odparł, delikatnie całując mnie we włosy.

                                                       - oczami Louis'a -  


     Siedziałem właśnie na kanapie i oglądałem jakąś kreskówkę. Nasze zakochańce gdzieś wybyły. Jedynie Neryl jeszcze się przygotowywała. W domu został tylko Harry, który akurat siedział w łazience. Po kilku minutach Harreh zszedł na dół. Rzucił się na kanapę, przez co ja z niej spadłem. Posłałem przyjacielowi wściekłe spojrzenie i walnąłem go z otwartej dłoni w tył głowy.
- Za co to?!- krzyknął zdziwiony.
- Za głupotę- odparłem śmiejąc się przy tym.
    Harry poderwał się z kanapy i skoczył na mnie. Na szczęście zdążyłem mu uciec. Jednak już po chwili Styles gonił mnie po całym salonie. Wybuchnąłem głośnym śmiechem, kiedy chłopak nie wyrobił się na zakręcie i wpadł na szafkę stojącą przy drzwiach. Nawet nie zauważyłem, kiedy Hazza znalazł się tuż za mną. Dopiero silne uderzenie przywróciło mnie do świata realnego. Harry leżał na mnie i głośno się śmiał. Zwaliłem go ze swoich pleców i zacząłem łaskotać. 

- Loui, kochanie- zaczął słodkim głosem.- Proszę, przestań.
  Uśmiechnąłem się szeroko i puściłem przyjaciela. Zadowolony z siebie ruszyłem do salonu, gdzie rozłożyłem się wygodnie na jednej z kanap. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawił się również Styles. Tym razem usiadł na fotelu. Nie odezwał się do mnie, tylko wpatrzył w ekran.
- Hazza, skarbie. Jesteś na mnie zły?- zapytałem, robiąc przy tym smutną minkę.
- Na ciebie nigdy- odparł uśmiechnięty.- Moje małe Louisiątko- dodał, zabawnie poruszając brwiami.

                                      - oczami Cheryl - 

     
Szybki prysznic postawił mnie na nogi. Przebrałam się w czyste ubrania, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Gotowa wróciłam do mojego pokoju, gdzie na łóżku leżał rozwalony Nialler.

- Nie za wygodnie ci, kochanie?- spytałam, uśmiechając się szeroko i nachylając się nad nim.
- Nie- odpowiedział.- Z tobą to łóżko jest jakieś wygodniejsze- dodał i przyciągnął mnie do siebie.
   Wylądowałam z ustami tuż przy jego szyi. Blondyn przewrócił się tak, że to ja znajdowałam się pod nim. Jego ciepły oddech otulał moją twarz. Nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje usta. Rozchyliłam wargi, pogłębiając pocałunek, który z każdą sekundą stawał się coraz zachłanniejszy. Odessałam się od chłopaka, żeby zaczerpnąć powietrza.
- My chyba mieliśmy gdzieś wyjść- powiedziałam, kiedy tylko mój oddech trochę się uspokoił.
   Nialler uśmiechnął się delikatnie, wstał z łóżka, ciągnąc mnie przy tym za rękę. bez słowa wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę centrum Londynu. Uśmiechnięci wolnym krokiem spacerowaliśmy ulicami. Kilkadziesiąt minut później dotarliśmy pod salon fryzjerski. Niall chciał rozjaśnić włosy, więc zgodziłam się z nim tu przyjść. Ja również chciałam zaszaleć. Weszliśmy do salonu, a ju po kilku minutach siedzieliśmy na fotelach. Końcowy efekt był zachwycający. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc swoje odbicie w lustrze. 

- Oryginalne- skomentował Irlandczyk, kiedy tylko opuściliśmy budynek.
- Wiem- wystawiłam mu język.
   Szczęśliwi i uśmiechnięci od ucha do ucha wracaliśmy do domu. Ddawno nie spędziłam takiego cudownego dnia. 



________________
Miłego czytania, bla bla bla.

Nie wiem, czy was to interesuje ale do końca bloga zostało może 3, może 4 rozdziały. Miałysmy z Ola plany pisać więcej i dłużej, ale przez brak chętnych oraz nasz brak czasu, stwierdziłyśmy, że to bez sensu.

Pozdrawiam, z 3 tygodniowych ferii - Sandra xx